W kinie "Wolność' odbywa się projekcja filmu "Jutrzenka". Seans przerywa niezwykłe wydarzenie. Aktorzy ożywają na ekranie, rozpoczynają między sobą rozmowy, wciągają w nie publiczność. Wokół kina gromadzą się tłumy, odpowiednie władze i służby zastanawiają się co począć w tej skomplikowanej sytuacji. Przybywa także cenzor Rabkiewicz...W kinie "Wolność' odbywa się projekcja filmu "Jutrzenka". Seans przerywa niezwykłe wydarzenie. Aktorzy ożywają na ekranie, rozpoczynają między sobą rozmowy, wciągają w nie publiczność. Wokół kina gromadzą się tłumy, odpowiednie władze i służby zastanawiają się co począć w tej skomplikowanej sytuacji. Przybywa także cenzor Rabkiewicz (Janusz Gajos), mężczyzna dobiegający pięćdziesiątki, ongiś krytyk literacki, dziennikarz. Zaciera się granica między fikcją a rzeczywistością.czytaj dalej
Świetny film - mądry, trudny, a jednocześnie nie przytłaczający, jak większość polskich filmów z tego okresu. Bardzo dobra gra Gajosa, rewelacyjna muzyka. Z przyjemnością wspominam i z przyjemnością powrócę.
Wielokrotnie przy okazji spotkań autorskich z twórcami filmów (oczywiście tych z okresu PRLu), spotkałem się z bardzo niechlubnymi komentarzami pod adresem cenzury. O ile sama krytyka tej instytucji jest zrozumiała i uzasadniona, to sposób wypowiadania się o samych cenzorach jest co najmniej zastanawiający. Większość...
więcejGajos jest genialny. Ale oprócz niego świetny Fronczewski (Ja nigdy nie lubiłem tych arii, tych partytur, tych ooooooper, Niech pan zejdzie z tego ekranu), Zamachowski (świetny w rozmowach z Gajosem), Wakuliński ( you want to phone from here to New York? Buhahahahaha), Bista, Bajor. No po prostu palce lizać.
Ja nie będę obłudny i dam niską ocenę i przyznam się, że do końca nie rozumiem o co tu chodziło a jeżeli już mam podejrzewać to forma tego filmu jest dla mnie zła. Jak czytam komentarze to osoby zachwycające się tym filmem tez nie mają odpowiedzi na bardzo dużo wątków tylko same podejrzenia które ni jak nie można...
Absolutna rewelacja, ostatni film "Szkoły Polskiej", zarazem podsumowujący nurt i przewyższający jego dokonania. Marczewski jest jak Malick - robi mało filmów, ale zazwyczaj rewelacyjne - ten jest jego szczytem. Piękna metafora nawiązująca do słynnej książki Fromma - "Ucieczka od wolności", zarazem jednak ciekawsza i...
więcej

