| Państwo | |
|---|---|
| Miejsce | |
| Data | 14 stycznia–23 marca 1937 |
| Liczba zabitych | 0 |
| Liczba rannych | 1 (sprawca) |
| Typ ataku | zamachy bombowe |
| Motyw | |
Położenie na mapie Polski w latach 1924–1939 | |
Zamachy bombowe w Wilnie,zamachy petardowe w Wilnie – seriazamachów bombowych o podłożuantysemickim, która miała miejsce wWilnie od stycznia do marca 1937 roku. Zamachy związane były z zajściami antysemickimi naUniwersytecie Stefana Batorego (USB).
Pół roku przed zamachami bombowymi w 1937 roku, w Wilnie odbył się proces członkówONR oskarżonych o planowanie zamachów bombowych na żydowskich kupców[1].
Część bomb, określanych także jako „petardy”, „granaty” lub „miny”, wykonanych było z fragmentówrur wodociągowych wypełnionych materiałem wybuchowym[2][3][4][5] (możliwe, że pochodzenia górniczego[1][6]). Określenie „petarda” było stosowane w wileńskich mediach prawdopodobnie dlatego, że dziennikarze unikali określenia „bomba”, nie chcąc powodować w społeczeństwie większego napięcia[1].
Pierwszy zamach bombowy miał miejsce około północy 14 stycznia 1937 roku. Rachmiel Dawidson, zamieszkały przy ulicy Żwirki i Wigury 61 (ob. Dariaus ir Girėno) poinformował telefonicznie II KomisariatPolicji Państwowej, że pod drzwiami wejściowymi do jego sklepu spożywczego doszło do wybuchu. Wskutek wybuchu uszkodzonoganek i drzwi, a w całym domu i sąsiednich budynkach wypadły 42 szyby[7][8][6]. Tego samego dnia o godzinie szóstej rano dozorca Franciszek Bombul znalazł na korytarzu domu przy ulicy Mickiewicza 28 (obecnieProspekt Giedymina) paczkę, w której znaleziono bombę zegarową. Paczka posiadała opisLignoryt Katowice, a zegar przy bombie nastawiony miał być na godzinę 11[6][9].
18 stycznia o godzinie trzeciej rano doszło do wybuchu bomby podłożonej w otworze piwnicy redakcji gazety „Wilner Tog”, w wyniku którego z okien redakcji i sąsiednich domów wyleciało kilkadziesiąt szyb[6][9]. Tego samego dnia przyulicy Wielkiej 8, przed sklepem Rabinowicza, odnaleziono kolejny ładunek wybuchowy. Posterunkowy Walenty Zbrożek przeniósł paczkę w bezpieczne miejsce, została ona następnie rozbrojona przez komendanta miasta[6][2][9]. 19 stycznia o godzinie 23:30 kolejny ładunek wybuchowy podrzucono (najprawdopodobniej rzucając z przejeżdżającejdorożki) pod drzwi sklepu przy ulicy Dąbrowskiego 5 (obecnie Jakšto), wybuch spowodował uszkodzenie drzwi wejściowych[2][10].
22 stycznia o godzinie 13:15 doszło do wybuchu ładunku wybuchowego w klatce schodowej przy ulicy Mickiewicza 42, pod drzwiami mieszkania Salomona Załba. Tego samego dnia o godzinie 22:35 dozorca Antoni Hryhorowicz odnalazł wsieni domu przy ulicy Subocz 37 (obecnie Subačiaus) paczkę wypełnioną materiałem wybuchowym z zapalonymlontem, który ugasił, a paczkę następnie wyrzucił na śnieg[3][10].
2 lutego o godzinie 3:40 doszło do wybuchu bomby zegarowej przed sklepem spożywczym Hirsza Turgiela przy ulicy Mała Pohulanka 9 (obecnie K. Kalinausko)[3][10]. Dwa dni później o godzinie 11:45 nastąpił wybuch pod drzwiami mieszkania Borucha Brudnera w domu przy ulicy Wielka Pohulanka 6 (obecnie Jono Basanavičiaus)[4]. 8 lutego o godzinie 19:30 wybuchła bomba przed drzwiami prowadzącymi do mieszkania posła naSejm RPIzaaka Rubinsztejna w domu przy ulicy Portowej 9 (obecnie Pamėnkalnio)[3][4].
13 lutego o godzinie 20:20 eksplodowała bomba podłożona pod mieszkaniemBorysa Parnesa, byłego prezesagminy żydowskiej w Wilnie. 18 lutego miał miejsce wybuch bomby na jezdni na ulicy Ciasnej (obecnie Ankštoji)[4][5].
Na początku marca 1937 roku do wydziału śledczego wileńskiej policji dotarł anonimowy list o treści:
Północno-wschodnia grupa terrorystów-antysemitów.
Zasyłamy życzenia wszelkiej pomyślności nowoprzybyłym fachowcom policyjnym, mającym za zadanie wytropić nas. Wznosimy toast 13-tym wybuchem, 13 b.m.u za pomyślność tych bezskutecznych poszukiwań i na pohybel Żydom. 13-tka jest podobno liczbą szczęśliwą i legendarną w sanacji. Czy zawsze? Łączymy wyrazy najserdeczniejszego współczucia i ubolewania. Damy znać o sobie przy wybuchu następującej serii 13-tki. N. Wilejka nie liczy się[11]
18 marca około godziny 20 doszło do wybuchu bomby podłożonej pod mieszkanie profesoraKonrada Górskiego, wówczas przewodniczącego sądu dyscyplinarnego Uniwersytetu Stefana Batorego. W wyniku wybuchu bomby uszkodzona została klatka schodowa domu oraz mieszkania znajdujące się piętro niżej. Drzwi do mieszkania profesora Górskiego zostały także wyrwane, a wnętrze uszkodzone przezodłamki bomby. W całym budynku wypadły także szyby[12]. Bezpośrednio po zamachu w okolicy miały zebrać się grupy studentów, w tym wielu członków korporacjiPolesia, którzy wykrzykiwali do policjantów hasła takie jak „szukajcie wiatru w polu”[13][14]. W godzinach porannych tego samego dnia profesor Górski rozpatrywał w sądzie dyscyplinarnym m.in. sprawęZbigniewa Nanowskiego, członka korporacji Polesia iMłodzieży Wszechpolskiej, oskarżonego o udział w zajściach antysemickich[12][5]. Zamach na mieszkanie profesora Górskiego został potępiony przez część organizacji studenckich i korporacji akademickich działających na USB. Komunikat wydał także Zarząd Młodzieży Wszechpolskiej na USB, w którym sprawców zamachu potępiono i zapewniono, że MW nie miała z tym zamachem nic wspólnego[15]. 21 marca na łamach „Kuriera Wileńskiego” opublikowano artykuł, w którym oskarżono Młodzież Wszechpolską o inspirację zamachu[16].
21 marca 1937 roku doszło do wybuchu bomby w lokaluStronnictwa Narodowego przy ulicy Mostowej 1 (obecnie Tilto). W wyniku wybuchu ranny został członek SN iZjednoczenia Zawodowego „Praca Polska” Władysław Naborowski. Obecni na miejscu świadkowie przewieźli rannego do szpitala i próbowali zatrzeć ślady przestępstwa w lokalu[17][18]. W szpitalu Naborowskiego odwiedziła niejaka Świechowska, którą następnie śledzili wileńscy policjanci. W mieszkaniu Świechowskiej przy ulicy Mickiewicza 62 wykryto laboratorium bombowe[17][19]. W związku z tymi wydarzeniami przeszukano i zapieczętowano lokale SN w Wilnie oraz mieszkania iakademiki zajmowane przez członków SN i Młodzieży Wszechpolskiej[18]. W nocy po wybuchu dokonano także aresztowań, w których zatrzymano m.in. dziennikarzyPiotra Kownackiego iZofię Kownacką,Witolda Świerzewskiego, szefa „Pracy Polskiej”Stefana Łochtina oraz studentów:Jana Drawnela, Stanisława Gołębskiego, Leona Nanowskiego, Michała Zienkiewicza, Tadeusza Koryckiego, Dariusza Żarnowskiego, oraz Ślesickiego, Śmieciuszewskiego, Cholewo i innych[18][20]. Jeden z zatrzymanych, Jan Drawnel, był już w 1935 roku zatrzymany w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie zamachu bombowego nasynagogę przy ulicy Popławskiej w Wilnie[18]. Tej nocy zatrzymano około 40 osób, z których 35 następnie zwolniono[20].
23 marcawojewoda wileńskiLudwik Bociański zakazał działalności Stronnictwa Narodowego i Zjednoczenia Zawodowego „Praca Polska” na terenie miasta Wilna ipowiatu wileńsko-trockiego[21], skonfiskowano także numer gazety „Słowo”[22][19]. Tego samego dnia o godzinie 19:15 doszło do zamachu na mieszkanie dentysty Jochela Feldsztejna[23]. Po wybuchu ponownie aresztowano część ze zwolnionych wcześniej osób[24]. Na początku kwietnia zakazano także działalności korporacji Polesia i Młodzieży Wszechpolskiej[25].
26 marca 1937 roku oficjalnie poinformowano o zatrzymaniu kolejnych podejrzanych: studenta Waldemara Olszewskiego i jego matki, Alicji Olszewskiej, nauczycielki Marii Świechowskiej, członka „Pracy Polskiej” Bolesława Ostanówko i studenta Alberta Kropiwnickiego. Zatrzymani zostali osadzeni wwięzieniu na Łukiszkach[24]. Zatrzymani przyznali się do winy, a podczas rewizji odnaleziono u nich gotowe bomby, materiały wybuchowe, mechanizmy zegarowe, lonty oraz broń krótką i długą[26]. Następnego dnia zatrzymano także Stanisława Gołębskiego, Zbigniewa Nanowskiego, Michała Zienkiewicza oraz Jerzego Kozubowskiego i Władysława Wiśniewskiego. W maju 1937 roku Gołębski podjął głodówkę, protestując przeciwko przedłużającemu się śledztwu[26].
Proces oskarżonych odbył się 16 i 17 marca 1938 roku[22]. Przed sądem stanęli wówczas Maria Świechowska, Władysław Naborowski, Bolesław Ostanówko, Jan Drawnel, Albert Kropiwnicki i Zygmunt Kurczewski[26][27]. Alicja Olszewska złożyła zaświadczenie, według którego przebywała wówczas w szpitalu wWarszawie, Władysław Olszewski udał się natomiast doJugosławii na kurację. Prokurator zażądał rozesłania za nimilistów gończych, a ich sprawę rozpatrywano osobno[27][25]. Podczas procesu ustalono, że grupą kierowali Olszewscy, a reszta oskarżonych wykonywała ich polecenia. Według zeznań świadków członkiem spisku miał być też Tadeusz Hołówko vel Hołówkiewicz, rzekomy współpracownikOddziału II Sztabu Generalnego WP, kwestia ta nie została jednak zweryfikowana[27]. Jeden z obrońców sugerował także, że Olszewscy mogli być prowokatorami chcącymi zdyskredytować Stronnictwo Narodowe[28].
Ostatecznie Maria Świechowska została skazana na 2,5 roku więzienia, Władysław Naborowski na 1,5 roku więzienia, a Bolesław Ostanówko i Albert Kropiwnicki na rok więzienia. Jana Drawnela i Zygmunta Kurczewskiego uniewinniono[28][22][29].