Wojna na górze – popularna nazwa konfliktu, który wybuchł w 1990 międzyLechem Wałęsą, przewodniczącymNiezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, arządem Tadeusza Mazowieckiego.
Wojna na górze była efektem ogniskującego w „Solidarności” konfliktu wewnętrznego pomiędzy solidarnościową lewicą i jej głównym ideologiemAdamem Michnikiem a prawicą zJarosławem Kaczyńskim na czele. Pomiędzy zwaśnionymi stronami był lider „Solidarności” Lech Wałęsa.

Istnienie rząduTadeusza Mazowieckiego ograniczyło znacznie wpływy Wałęsy, który zaczął działać jako przewodniczący związku zawodowego, krytykując działania rządu –Związek zawodowy musi reprezentować swoich członków. Przyszliśmy tu nie po to, by sobie przeszkadzać, ale musimy zacząć się kłócić. W lutym 1990 zarzucał rządowi wolną realizację programu politycznego „Solidarności”, m.in. powolne usuwanienomenklatury, co miało według niego pozyskać zgodę społeczną na gospodarczą rewolucję. Rząd odpowiedział, że zmiany wymagają czasu i najważniejsze są kompetencje i lojalność[1].
Za początek konfliktu uważa się posiedzenie Komitetu Obywatelskiego 24 czerwca 1990. Wcześniej Lech Wałęsa udzielił wywiaduGazecie Wyborczej, w którym skrytykował Tadeusza Mazowieckiego iBronisława Geremka oraz przedstawił swoją wizję prezydentury. Dzień później rzecznik rząduMałgorzata Niezabitowska przeprowadziła atak na Wałęsę, nazywając go „przyspieszaczem z siekierą”.
Posiedzenie Komitetu Obywatelskiego Lech Wałęsa rozpoczął od ataku naJerzego Turowicza, żądając wyjaśnienia wcześniejszych krytycznych wypowiedzi wobec niego. Wystąpienie to doprowadziło do gniewnych reakcji kilku uczestników, co ostatecznie przesądziło o przebiegu obrad i zmieniło merytoryczną dyskusję w awanturę.
W odpowiedzi otrzymał podobną opinię na temat siebie jako ministra.
Ocenił również, że Wałęsa może zostać prezydentem „tylko drogą ulicy”.
ReprezentantPorozumienia CentrumStefan Kurowski gwałtownie zaatakował rząd.
Wtórował mu Jarosław Kaczyński.
Wielowieyski powołał się na sondaże.
Adam Michnik niezadowolony z określenia go „lewicą laicką” oświadczył:
Wałęsa tak uzasadniał cel swoich działań:Potrzebna jestwojna na górze, by na dole był spokój. (...) Wziąłem sobie urlop, kiedy Tadeusz Mazowiecki został premierem. Dzisiaj schodzę z urlopu[2]. Jednak Lech Wałęsa stał się częścią tej politycznej gry, nadając jej jeszcze większego dynamizmu.
Bezpośrednim efektem tego konfliktu było: