Kaplica cmentarna, obecnie kościółparafii Narodzenia NMP | |
| Państwo | |
|---|---|
| Miejscowość | |
| Data | 1606 |
Położenie na mapie Ząbkowic Śląskich | |
Położenie na mapie Polski | |
Położenie na mapie województwa dolnośląskiego | |
Położenie na mapie powiatu ząbkowickiego | |
Położenie na mapie gminy Ząbkowice Śląskie | |
Afera grabarzy z Frankensteinu – sprawa pojmania i skazania w 1606 rokugrabarzy z miejscowościFrankenstein (obecnieZąbkowice Śląskie naDolnym Śląsku), posądzanych o sprowadzeniezarazy,czary i bezczeszczenie zwłok. Wydarzenia te wiążą się z istniejącą do dziś niewielką kaplicąśw. Mikołaja, stojącą na terenie staregocmentarza założonego w roku 1552 przy obecnej ul. 1 Maja w Ząbkowicach Śląskich.
W roku 1606 w mieście panowała zaraza. O jej wywołanie posądzono ośmioro grabarzy: sześciu mężczyzn i dwie kobiety. Poaresztowaniu podejrzanych, powołano komisję złożoną z kilku miejscowych i zamiejscowych lekarzy. Początkowo komisja potraktowała sprawę jakoprzesąd, dopóki nie przeprowadzono rewizji u jednego z grabarzy. Znaleziono w jego domuwiele pojemników z trującym proszkiem.
W toku śledztwa podejrzanych poddanotorturom, podczas których przyznali się, że sporządzali trujący proszek zezwłok. Proszek ten rozsypywali kilkukrotnie w różnych domach i na ich progach. Smarowali nim również klamki ikołatki, przez co wielu ludzi zatruło się i zmarło. Ponadto kradli pieniądze w domach, okradali zwłoki, zabierając z nich opończe. Zmarłym brzemiennym kobietom mieli też rozcinać brzuchy, by wydobyćpłody, a serca małych dzieci zjadać na surowo. Przyznali się do okradzenia miejscowych kościołów z ołtarzowych obrusów oraz z dwóch nakręcanych zegarów, które także sproszkowali, by wykorzystać je do czynieniaczarów. Jeden z nich, nowy grabarz pochodzący zeStrzegomia, miał także zhańbić ciało młodej dziewczyny.
Proces odbył się 20 września 1606. Oskarżonym wykazano winę i skazano na śmierć przez okaleczenie ispalenie na stosie. 5 października tego samego roku trwał jeszcze proces wspólników, których grabarze wskazali na torturach. Ich również skazano na śmierć. Ostatniaegzekucja odbyła się 13 lutego 1607. Łącznie stracono w tej sprawie 17 osób.
W dniach 4–10 października 1606pastor Samuel Heinitz wygłosił sześć dziękczynnych kazań, które dwa lata później wydano drukiem wLipsku. 18 lutego 1607 odprawiono uroczyste dziękczynne nabożeństwo po wygaśnięciu zarazy. Rok po tych wydarzeniach, 15 marca 1608, pastor Heinitz poświęcił kaplicę św. Mikołaja, którąsprofanowali grabarze.
Współcześnie ocenia się, że większość informacji o przestępstwach, zwłaszcza tych najbardziej niesamowitych, była wymuszona torturami, zwłaszcza że nie da się ich wytłumaczyć chęcią zysku. Można jednak oceniać, że zasadnicza część oskarżenia, poświadczona oceną lekarzy, nie była bezpodstawna.

Wydarzenia te były głośne w całej Europie, o czym świadczy m.in. wydanie kazań w Lipsku. Wiadomo również, że opisywała ją wówczas gazeta „Newe Zeytung(inne języki)” wydawana wAugsburgu. Współcześni publicyści spekulują[1][2], że angielska pisarkaMary Shelley mogła poznać tę historię, stąd prawdopodobnie zachodzianalogia pomiędzy nazwą miejscowościFrankenstein i tytułem jej słynnej powieści o potworze doktoraFrankensteina spreparowanym z ludzkich zwłok wykradanych z cmentarzy.
Pomysł na powieść zrodził się w willi Diodati nadJeziorem Genewskim 16 czerwca 1816 podczas spotkania towarzyskiego Shelleyów zlordem Byronem iJohnem Polidorim. Towarzystwo spędzało czas w domu, m.in. racząc się opowieściami grozy, bolato roku 1816 było wyjątkowo deszczowe i chłodne (w rezultacie potężnej erupcji wulkanuTambora na wyspieSumbawa wIndonezji). Praca nad spisaniem historii młodego naukowca i jego dzieła zabrała pisarce blisko dwa lata[3].
Spędziłam lato 1816 roku w okolicach Genewy. Było wyjątkowo zimno i deszczowo i wieczorami zbieraliśmy się przy kominku, delektując niemieckimi opowiadaniami o duchach. Te baśnie budziły w nas chęć, by je naśladować. Dwoje przyjaciół [...] oraz ja postanowiliśmy, każde z osobna wymyślić historię opartą na fenomenach nadprzyrodzonych.