Filozoficzno-teologiczna synteza wypracowana przez Dunsa Szkota była próbą wyjścia ze sporów doktrynalnych końca XIII w. między nurtem platońsko-augustyńskim a arystotelesowsko-tomistycznym i dała początek
szkotyzmowi, który w następnych wiekach konkurował z tomizmem. Filozofię i teologię uważał za autonomiczne dziedziny poznania, które właściwymi sobie metodami dążą do zrozumienia tej samej rzeczywistości. Teologię uznawał za naukę
sui generis, ponieważ nie spełnia postulatu oczywistości, i traktował ją jako naukę praktyczną, ponieważ ma prowadzić ludzi do zbawienia. Doktryny filozoficzne formułował tak, by odpowiadały chrześcijańskich wizji Boga, świata i człowieka. W trosce o to, by nie wykluczyć Boga z zakresu możliwości poznawczych intelektu ludzkiego, Duns Szkot uznał, że przedmiotem właściwym intelektu rozpatrywanego jest byt jako byt (a więc i Bóg, skoro jest bytem), mimo że w konkretnych warunkach (tzw. teoria stanu) działanie intelektu jest ograniczone do poznawania istoty rzeczy postrzeganej zmysłowo; jest to jednak ograniczenie zewnętrzne, po którego usunięciu intelekt, nie zmieniając swej natury, będzie mógł poznawać Boga w sposób intuicyjny (oglądowy). Naturalne poznanie Boga i pozytywny dyskurs teologiczny jest możliwy tylko wtedy, jeżeli dysponuje się utworzonymi w sposób naturalny (czyli na podstawie rzeczy dostępnych w doświadczeniu) pojęciami transcendentalnymi, które odnoszą się do Boga i do rzeczy stworzonych (przede wszystkim transcendentalne, jednoznaczne pojęcie bytu). Transcendentalną jednoznaczność pojęcia bytu Duns Szkot uważał za warunek konieczny funkcjonowania analogii, a nie odrzucenie analogii w rozumieniu tomistycznym. Jednoznaczne jest pojęcie bytu, a nie konkretnie istniejące byty, na zasadzie rozłączności są zawsze albo bytem nieskończonym (Bóg), albo wielorako zróżnicowanymi bytami skończonymi (rzeczy stworzone); nieskończoność bowiem i skończoność stanowią parę tzw. transcendentalnych właściwości rozłącznych bytu (nie ma takiego bytu, który by nie był albo bytem nieskończonym, albo skończonym). Najdoskonalszym pojęciem dostępnym w naturalnym poznaniu, a odnoszącym się tylko do Boga (a więc już nie jednoznacznym), jest pojęcie „byt nieskończony”.